Thursday, August 30, 2012

Święty Szymon z Lipnicy

Jadac z Tarnowa do Krakowa i odwrotnie można wybrać trzy drogi - tę przez Szczurowa (obecnie odradzam ze względu na prace przy budowie autostraty (sic!) ), główną czwórkę (banalną, szybką, pełną wariatów. Albo nadkładając drogi zdecydować się na widoki i przygodę, jadąc przez Wieliczkę i Lipnicę Murowaną. Mijając opodal Kamienie Brodzińskiego, pałaszować oczami przepiękne widoki Beskidu Wyspowego.
Chwilkę trzeba też koniecznie zatrzymać się w Lipnicy Murowanej i popatrzeć na św Szymona wołającego do nas z wysokiej kolumny - "zdejmijcie nogę z gazu, świat jest zbyt piękny by podziwiać go w pedzie i warkocie" 


Św. Szymon z Lipnicy



A sama Lipnica to także urocze podcienia, zaułki i ... przestrzeń, a poza tym spokój...W ogóle to miejsce niezwykłe - w końcu kilkaset metrów dalej mamy dom Błogosławionej Urszuli Ledóchowskiej, ale o tym innym razem. 


Sunday, August 19, 2012

Konserwacja

W kościele na Górze św. Marcina, oczywiście pod tymże samym wezwaniem, trwa konserwacja - cichutko rzućmy okiem, wpiszmy się w księgę i nie przeszkadzajmy.




Friday, August 17, 2012

Pamiętajmy o powstańcach!

Czemu nie pisałem o tym 1 sierpnia? Bo wtedy pisało wielu, nie lubię być jednym z wielu - teraz już nie pisze nikt.... więc piszę ja.
Pamiętajmy o powstańcach - nawet jeśli ich zryw nie miał szans powodzenia - to przecież im zawdzięczamy naszą tożsamość (z tymi co miast prawdy i wolności wolą mieć ciepłą wodę w kranie się nie identyfikuję).

 (Kwatera powstańcza z kopcem na starym Cmentarzu w Tarnowie)

Czy Powstanie Styczniowe miało sens? .... Nie wiem, ale wiem że skoro kilka tysięcy ludzi nagle chwyta za broń, to po prostu dla tego że już nie mogą dłużej znieść tego co ich otacza. A skoro ktoś działa w akcie desperacji to sążniste wywody uczonych łbów na temat zasadności lub nie podejmowanych wówczas decyzji, są co najmniej śmieszne. Tak samo jak śmieszny jest prokurator który analizuje czy waląc napastnika po łbie czymkolwiek popełniłem obronę konieczną, czy tez przekroczyłem jej granice...

 (Akcja uliczna w dniu 1 sierpnia)

A Powstanie Warszawskie? - "Klęska narodowa" (znam facia co szermuje tym określeniem, ale go nie przywołam z nazwiska póki obowiązuje w Polsce nikczemny artykuł 212).
Tych co wydali rozkaz do wybuchu powstania odsądza się od czci i rozumu...

A gdzie rozum odsądzaczy?

Popatrzmy - III Rzesza obrywa na wszystkich frontach, od dłuższego czasu prowadzone są tajne działania w celu zawarcia separatystycznego pokoju choćby tylko na zachodzie. Hitler co i rusz przebąkuje o nadziejach na "cud domu brandenburskiego" - czyli liczy na powtórzenie się historii i nagłe odwrócenie sojuszy.
I o tym Powstańcy wiedzieli
W tym kontekście wybuch Powstania Warszawskiego to dla Hitlera była ogromna szansa skłócenia sojuszników - gdyby na czele USA nie stał stary socjalizujący Dureń Roosevelt, miał by to praktycznie pewne, ale i tak warto było rozgrywać tę kartę. Niestety Hitler był szaleńcem, decyzje które podejmował w tej fazie swoich działań już nic z rozsądkiem wspólnego nie miały, ale tego się Powstańcy mogli tylko domyślać.
Zaryzykowali...



Tuesday, August 14, 2012

Byle polska wieś zaciszna...

Kto nie zna Wesela? 

Fajnie jest tak stawiać chłopów i wieś na piedestale.
Ale na miły Bóg nie oczekujmy od wsi wysublimowanego smaku artystycznego! 
Wieś kiczem stoi i ... to jest jej urok. 
Te wszystkie plastikowe kwiatki przy kapliczkach 
(bo nie więdną, a jak się zbrudzą, to kuma bierze je do domu, myje w ciepłej wodzie z dodatkiem Ludwika i znów są czyste, świeże)
Te jaskrawe kolory, krzykliwe formy...
zresztą popatrzmy sami

Gosławice, wioska opodal Tarnowa. 

Z drugiej strony - czym jest kicz? 
Niemieckie Kitsch - lichota, tandeta, bubel ...
W opracowaniach polskich spotkałem się z definicją - kicz to coś co udaje coś czym nie jest. 
(ta definicja bardziej mi odpowiada) 
czemu?
Bo wtedy te przejaskrawione kapliczki.... przestają być kiczem.
one niczego nie udają, są jakie są, bo ich twórcy chcieli by takie były.
Nie nawiązują do wielkich dzieł rzeźbiarskich, nie pozują na sztukaterię a'la Wit Stwosz, 
Niczego nie udają.
mogą nam się podobać lub nie ale są oryginalne i szczere.


Monday, August 13, 2012

Zator w mózgu?

Starzeję się! 
Coraz więcej rzeczy mnie wnerwia.
Ale jak tu się nie wnerwiać?

Organizacje obrońców praw zwierząt, istnieją dziesiątki lat, korzenie niektórych, na przykład REFA (Ruch Ekologiczny św. Franciszka z Asyżu) która liczy lat trzydzieści jako organizacja, sięgają średniowiecza!
WWF liczy lat pięćdziesiąt, Greenpeace czterdzieści z okładem, a są jeszcze Animalsi, Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot i wiele, wiele innych organizacji. One wszystkie działają, jedne prężnie inne mniej, ale są, od dziesiątków lat tłukom człowiekom do łbów, kilka oczywistych prawd ze skutkiem.... takim jak na zdjęciu.

W Pepsi DinoZatorlandzie zaraz przy wejściu...
Urządzono kolejkę, w której rozradowany narybek człowiekowatych (bo Homo sapiens sapiens - przejść mi przez klawiaturę nie chce) naparza z pistolecików a to do słonia, a to do pingwina czy foki! Razem z narybkiem również stare krowy (czytaj mamusie) robią to samo...
To potem nie dziwmy się że jakieś stadko debilków w Tatrach ukamienuje niedźwiadka, a inni zatłuką fokę na wybrzeżu...


A sam park ruchomych dinozaurów?
Nie wiem czy chce mi się o nim osobno pisać, w skrócie: jarmarczne, cały park zarośnięty zielskiem (żebyż to choć skrzypy i paprocie były), uciecha mało gustowna (Rex'io szczający na ścieżkę która przechodzą zwiedzający - byli tacy którym to sprawiało frajdę, aż miałem ochotę się do Rex'ia przyłączyć), mini muzeum na w miarę przyzwoitym poziomie i... tyle.


Thursday, August 9, 2012

Zachód słońca w Łącku

Łącko - nieodmiennie kojarzone ze śliwowicą, faktycznie malownicze sady ciągną się tam całymi hektarami.
Dłużej tylko ciągną się malownicze, ryczące, smrodzące, pędzące z wariacką prędkością kolumny aut. 

W łącku byliśmy na weselu brata mojej żony. Ślub w kamienicy, wesele w Łącku - nie powiem nader udana impreza.

I tylko te sznury aut.... jak jedziesz wolniej, to wyprzedzają cię na trzeciego, złośliwie zajeżdżając drogę, jak pędzisz razem ze stadem matołów to nawet nie możesz przepuścić pieszego przez przejście, bo zaraz ktoś wjedzie ci w tyłek, a tam masz przecież dzieci. najbardziej śmieszyło mnie dwóch takich debilków z rejestracjami KNS - wyprzedzili mnie w okolicach Frydmanu, a potem do samego Nowego targu wlekli się tuz przede mną.  To że sobie wyprzedzili, to nic, ich prawo, ale akurat nieźle padało, ryzykowali i swoje a co gorsza moje i mojej rodziny życie, zachlapali mi szybę wodą, gdy musieli wciskać się mi tuż przed maskę, bo inaczej poszli by na czołówkę z jadącymi z przeciwka... pokazali klasę...

Potem cały czas, trzymając stosowną odległość, aby nie mogli zemścić się gwałtownie hamując, piętnowałem ich błędy klaksonem, np gdy nie patrząc na znaki nie wiedzieli że są na drodze z pierwszeństwem i rozpaczliwie rozglądali się na boki - wiem nie było to po dżentelmeńsku, ale cóż cham na chamie zęby łamie.

Swoją drogą, nie dziwię się Podhalanom! Cepry to faktycznie banda, bucowatych gnojków, którzy przeszkadzają im w normalnym życiu, zabierają powietrze, drogi i co gorsza.... nie chcą za to płacić.


Wrrrrrrrr przepierdzielił koło nas debilek w błyszczącym srebrnym BMW...
nie wazne że tuż obok jezdni idzie dwójka dzieci, nieważne że to teren zabudowany, oznakowany i że tu jest przejście - bucuś cisnął sobie na całego - policji oczywiście nie było...


Dopiero wieczorem nieco zelżało 



Wednesday, August 1, 2012

Słone Infernum

Wieliczka - chyba nie ma sensu o niej pisać, bo słyszeli wszyscy. Nie wszyscy byli, ci którzy nie byli, niech żałują, ci którzy byli nie sobie przypomną.

Wieliczkę i Bochnie dzieli zaledwie kilkadziesiąt kilometrów - podobno zresztą za czasów Austro-Węgier przekopano korytarz łączący je w jedną całość - nawet jeśli to turystom go nie udostępniają, nie tylko tego zresztą. Względy bezpieczeństwa, nawet się im nie dziwię - biorąc pod uwagę nagonki medialno sądowe na organizatorów tego typu imprez którzy mieli pecha i coś się uczestnikom stało. Oczywiście tym samym zarówno "dziennikarze" jak i prokuratorzy oraz (czasami) sędziowie traktują tychże uczestników jako półdebili którzy nie wiedza iż wchodząc do kopalni, szybu, kamieniołomu, na pokład tratwy, czy wychodząc w góry coś jednak ryzykują i robią to bo chcą (volenti - wszakże - non fit iniuria), kalkulują ryzyko i godzą się na to. 
Ale mniejsza - żyjemy w wielce kaprawych czasach. 


My zstąpiliśmy do słonego piekła 







- przynajmniej tak to starałem się pokazać, bo w rzeczywistości było bezpiecznie, wygodnie by nie rzec komfortowo...