Thursday, July 10, 2014

Sanktuarium - replika

Wikariusz nazywa się Jan Palka, około 1900 roku powraca z pielgrzymki do Lourdes - jest całkowicie "zakręcony" na jego punkcie. Przywozi gipsowy model groty i butelkę wody ze świętego źródła. To co widział i przeżył będąc Tam, jednak nie pozostawia go w spokoju. Wiedziony duchowym nakazem postanawia wybudować, tu, na małopolskiej ziemi, w jakieś trzeciorzędnej miejscowości replikę tamtego miejsca. Coś co pozwoli, ubogim tutejszym ludziom, odbyć pielgrzymkę do sanktuarium, które jednak będzie na tyle blisko, by było ich na nią stać. Pomysł z zapałem podchwytują parafianie.
Grota powstaje na wzgórzu Godów tuz obok starego, drewnianego kościoła, na wschód od potoku Niedźwiedź.

Dziś Porąbka Uszewska to diecezjalne centrum pielgrzymkowe, organizujące wyjazdy do wszystkich istniejących sanktuariów maryjnych na świecie oraz innych katolickich miejsc kultu (chociażby Jerozolimy), Nie mam pojęcia czy Palka był aż taki dobrym menadżerem, czy tak charyzmatycznym wizjonerem lecz... pomimo dwóch wojen, PRL i 25 lat ogłupiania (zwanego "wolnością"), jego dzieło trwa i rozwija się.

Już samo to godne jest szacunku.


 
 Widok od południa, stamtąd przyszedłem. Przywitała mnie żelazna brama, lecz otwarta gościnnie, rozświetlony słońcem plac i specyficzna atmosfera sanktuarium.
Sama budowla licowane jest surowym kamieniem, mającym imitować naturalną skałę.

 Elementy wyposażenia: figura czy świecznik to prawie idealne kopie tego co znajduje się w Lourdes.
Ambona nawiązuje do naturalnego występu skalnego obok Groty Objawień - aczkolwiek to bardzo luźne nawiązanie...
 
 Wnętrze sklepione kolebkowo, popza ołtarzem, zawiera też mnóstwo darów wotywnych.
 
 Prócz tego, mamy tu jeszcze autentyczny kamień z Lourdes, wyzwalane przyciskiem maleńkie źródełko wody święconej, tudzież sporo innych pamiątek i kapliczek ukazujących bogactwo powiązań tego miejsca z innymi sanktuariami maryjnymi. 

To już ostatni odcinek tej eskapady. Za kilkanaście minut kolega będzie jechał do pracy i zabiorę się z nim. 

Tydzień później, samochodem z rodziną podjechałem tu, aby pokazać im to miejsce. 

Kilka rad dla tych którzy chcieli by tu trafić:
Dojazd od "czwórki" są kierunkowskazy, następnie prosto, zatrzymujecie się dopiero na widok neogotyckiego kościoła i parkujecie w pobliżu (miejsc jest sporo).
Spacer do sanktuarium malowniczymi alejkami, przechodzi się obok kapliczek i pomników - warto się z nimi zapoznać.
Kartki pocztowe w portalu Kościoła - kosztują złociaka (pieniądze do skarbonki) nikt ich nie pilnuje, więc można przebierać, poza tym sporo innych publikacji oraz materiałów powiedzmy... promocyjnych DCP. 

Dużo się dzieje.
W oczekiwaniu, Ciężkowice, Kamieniołom na górze Wał, Wrocław Nocą, Praga... Sam nie wiem kiedy znajdę czas aby to wszystko opisać, a jeszcze sporo ciekawostek przyrodniczych.


9 comments:

Jula said...

W Lourdes nie byłam, więc nie mam co porównywać. Ale miejsce i tak bardzo ładne.

Mo. said...

Zachwycające miejsce, gdyby wszystkie miejsca tzw. chrześcijańskiego kultu takie były, to miałabym do nich inne nastawienie...Tutaj dużo skromniej a o ileż piękniej niż w innych "złotych" i bogatych. Podoba mi się użycie kamienia w budowie groty. Cieszę się, że dużo się u Ciebie dzieje i mam nadzieję, że to znajdzie odzwierciedlenie na blogu jak już się dziać przestanie :)

Anonymous said...

Ciekawe miejsce, już kiedyś miałam okazję tam być. Powiem Ci szczerze, że zapomniałam o nim. Pozdrawiam!

makroman said...

Nika - nic straconego.

Mo - Zgadzam się, Toleruję (nawet lubię) świątynie będące też muzeami (Jasna Góra, Katedry Mariacka i wawelska w Krakowie). Bardzo lubię świątynie gotycki, romańskie wprost kocham. Natomiast ociekające przepychem "wielkie współczesne sanktuaria" m,nie drażnią i zwyczajnie ich unikam - z drugiej strony drażnią mnie też np. setki plastikowych "ozdóbek" w miejscach takich jak Grota Betlejemska.

Agulec - ja też często zapominam o miejscach w których byłem - to zresztą jedna z pobudek do powstania tego bloga - chciałem zapamiętać.

Michał said...

Witaj Makromanie.
Rzeczywiście wspaniałe miejsce i fajne zdjęcia. Lubię takie klimaty...
Co do Muchołapaki są rózne wersje o których opowiadał Wołoszański i przewodnicy. Jedna to chłodnia kominowa, druga, to miejsce ladowania, a trzecia miejsce startu pionowego jakieś nowej wunderwaffe.
Na górze była sieć ze stalowych lin i stąd nazwa muchołapka i doprowadzony był gruby przewód elektryczny, który mógł przewodzić prąd o dużej mocy.
Widzisz kolego, Dolny Śląsk to nierozwiązane tajemnice, mity, legendy i koncepcje... I dlatego go ciągle zwiedzam.
Pozdrawiam.
Michał

Wiesław Zięba said...

Ludzie z pasją potrafią coś stworzyć, co zostanie na dłużej. Wspomaga ich wiara.

DD said...

Nigdy nie słyszałam o tym sanktuarium. Przyznaję,że robi wrażenie.

brzoza said...

Ciekawe miejsce...Pozdrawiam:)

makroman said...

Michał - urody miejscu nie brak a i duchowości też.
Muchołapka - widziałem taiekonstrukcjew eksploatacji. Siatka była mocowaniem, sit lub poszycia. Cikawostkę stanowi ów kabel. Chłodnie kominowe nie są zasilane - no chyba że ta była wentylatorowa a nie grawitacyjna. Bez analizy infrastruktury otoczeni, traudno wyrokować. Jedno jest bezdyskusyne - Śląsk to kopania ciekawostek i tajemnic.

Toyav - wiara to dobre paliwo dla tworzenia.

DD- bo to daleko od Ciebie

Brzoza - owszem ciekawe, ale jeszcze ciekawsze jest bycie tu osobiście.Pozdrawiam i zapraszam.