Monday, March 30, 2015

Małpa na zamku w Dębnie

OD razu wyjaśniam - nie mam na myśli tej pani muzealniczki która nie ma w zwyczaju odpisywać na maile z zapytaniem.

Więc skoro już wiemy czego nie mamy, to popatrzmy co mamy.
A mamy wyryta stworę w miejscu w którym nie mógł tego dokonać żaden dowcipniś. Nie mógł, bo znajduje się na wysokości kilku metrów nad ziemią i na elemencie ozdobnym podkreślającym przejście baszty okrągłej w ośmioboczną.

A "małpa" wygląda tak - być może jest to także portret owej Tarłówny o której warkocz potykają się rycerze współcześnie? - to by poniekąd tłumaczyło czemu jest łysa... widać zwycięzca wolał z niej skalp zrywać niż odzienie... ;-). W końcu turniej "O złoty warkocz Tarłówny" zowią.. Cóż mogło być też tak, że rycerz nagrodę otrzymawszy, a wpatrzywszy się w nią z uwagą, dostrzegł urodę cokolwiek oryginalną, poczem nogi za pas zabrawszy, pachołka jeno ostawiał co by sprzęty ochędożył i w juki powsadzał, a czem prędzej za panem jechał, którego drogi snadnie pozna po wrzasku wstrząsem wywołanym... I turniej trzeba co roku powtarzać...  
Nie można też wykluczyć że to portret inwestora - który z zapłatą się ociągał?

Osobiście co to jest, nie wiem - pisałem zapytanie do muzeum w Dębnie ale bez odpowiedzi pozostało. 

Jak by ktoś chciał osobiście poszukać - to odsyłam albo do swojego bloga, albo na stronę Zamki Polskie, trzeba wypatrywać na baszcie północno zachodniej - czyli tej po lewej stronie jak się patrzy wprost na zamek od zachodu.

Wednesday, March 18, 2015

Sromowce Niżne.

Sromowce Niżne - urocza wioska położona u południowych podnóży Trzech Koron. W zasadzie żyje od najazdu turystów do najazdu turystów w innych porach roku raczej zamiera. Ani tu targu, ani przemysłu,. ani rolnictwa ani przetwórstwa...Za to widoki jakie...
Myślę że organizując spływy Dunajcem, są w stanie uzbierać tyle by przez pozostałą połowę roku żyć w miarę przyzwoicie, pod warunkiem że z każdej rodziny przynajmniej jeden ktoś siedzi w USA a drugi w W. Brytanii lub w Rajchu...no w końcu jesteśmy "zieloną wyspą" dostatku... Ale mniejsza.

Wiele tu nie ma, ale spokojnie mogę polecić spacery po miejscowości.
Zwłaszcza na uwagę zasługuje rondo, w którym autokary muszą "na dwa razy się składać" jak mi powiedział znajomy kierowca.

Dość złośliwości. Sromowce Niżne mają też kilka naprawdę wartych zobaczenia miejsc. 

 Plac targowy - teraz świeci pustką absolutną, ale w sezonie...

 "Nepomuk" strzegący kładki na Dunajcu.
Ciekawe czy jego zamontowanie w tym miejscu uzasadniono względami "dbałości o dziedzictwo kulturowe" czy może tak głośni w Warszawce działacze (no sami wiecie którzy) tym razem woleli się nie wychylać, bo wiadomo naród tutaj krewki, i zawsze lepiej trzymać gębę zamknięta niż trzymać ją w bandażach...

 Zza pleców nowej świątyni w Sromowcach Niżnych wychyla się stary drewniany kościółek. Nowa to taki dość standardowy projekt z lat 80 ubiegłego wieku. Niebrzydki ale na kolana nie rzuca. 
Za to stara... no tu już masa historii zawarta jest.

 Nie ma sensu przepisywać tu wiedzy przewodnikowej, Zainteresowani znajda sami albo skorzystają z niniejszego linku

 Wokół kościółka "galeria" rzeźby ludowej...
 No tak na moje oko dwie rzeźby to nie galeria - ale może w sezonie dokładają więcej?
Z drugiej strony... na pewno warto je zobaczyć. 

A tu to fragment pierwszego zdjęcia - zbliżenie na "Frasobliwego" - od lat nosi mnie aby właśnie "Frasobliwego" ustawić sobie w ogrodzie, tak od drogi... żeby ludziska świadomość mieli, iż nawet gdy one same w lemingowskim szale z dnia na dzień tylko fun, cool i "złote czasy" w telewizorni, to że jest ktoś, kto o nich myśli i frasuje się ich losem.

Diabeł pieniński, 
no koleżko, w kategorii wąsisk to my możemy konkurować.


W promieniach zachodzącego słońca. 
W filmach, w kierunku zachodzącego słońca to bohater odjeżdża, a my odchodzimy...
Ale na wschód, a tam już cień w dolinie i chłód robi się coraz wyraźniejszy...

I jeszcze po drodze czyjeś memento...
W zasadzie nawet nie ma co dociekać o czym pamiętać należy, czy to istotne?
Memento i "Frasobliwy" - czy to nie dobre zakończenie pełnego radości dnia?

Friday, March 6, 2015

Latajacy mnich i ... barokowa kolumna.

Dziś zrobimy misz masz kulturowy, oparty w zasadzie jedynie na mojej pamięci i skojarzeniach. Otóż w parku pomiędzy lipami nad brzegiem Dunajca, tuż przed wejściem na teren Czerwonego Klasztoru stoi na postumencie rzeźba. Rzeźba jest barokowa i ... to jedyny pewnik, reszta to gdybanie łamane przez dywagacje.


Zacznijmy od mnicha - Cyprian... latający mnich. W rzeczywistości nazywał się Franciszek Ignacy Jasche żył w połowie XVIII w. (zatem twórczość, czy to filmowa czy literacka umieszczające go w średniowieczu są cokolwiek mylne). Był klasycznym uczonym tamtego okresu, zajmował się wszystkim od botaniki poprzez  zielarstwo i alchemię do poczynań natury rzemieślniczej. Mówi się o wyrobie luster, ale osobiście sądzą że w grę wchodziły eksperymenty z amalgamatami, rozpuścił cynę w rtęci a a następnie rtęć odparował, w efekcie otrzymał fajne zwierciadło w stylu weneckim - a jak zrobił to na gładkiej tafli szkła kryształowego... to miał gotowy produkt. Oczywiście najważniejsze i najbardziej głośne z jego dzieł to latanie. I znów słyszy się i czyta o "latających machinach" podczas gdy w grę wchodziła zapewne lotnia, lub coś na jej kształt i podobieństwo. Pomysł ani nowy, ani oryginalny. Zasada była znana chyba od starożytności, odnajdziemy szkice u Leonarda. Był natomiast jeden problem - technologia! Nie posiadano wówczas materiałów na tyle lekkich i wytrzymałych aby konstrukcja taka nie stałą się bramą do raju dla oblatywacza. Dlatego sądzę że Cyprian nawet jeśli poleciał, to nie z wierzchołka, a gdzieś z podnóża, nawet jeśli leciał to nie pod Tatry do ukochanej dziewki (jak głosi legenda... głupia legenda, nie po to się człowiek mądry w klasztorze zamyka, żeby za dziewkami uganiać), poza tym brat Cyprian był Ślązakiem więc pewniej gdzieś tam by się udał, tyle że takiego wyczynu to i na dzisiejszym sprzęcie raczej nie sposób dokonać.

Cóż to jednak za przyziemna legenda, na potrzeby turystów chyba wydumana!

Otóż w Czechach, żywe są nadal legendy o ludziach którzy latali nie za pomocą przemyślnych machin, lecz ot tak z lekkości serca. Czy latający ludzie Chagalla, fruwają na lotniach? 
Nie wiem, czy legendy żydowskie przeniknęły do Czechów, czy czeskie do Żydów - ale czy to ważne? Ważniejsze jest że one były / są ...  marzenia o ludziach "pływających" w przestworzach, tak jak pływa się w jeziorze.Był film taki, czesko-słowacki, o człowieku pewnym, co to właśnie w zachwyceniu pływał w powietrzu, niczym pływak żabką w jeziorze, a potem do wojska go wzięli, kazali latać na rozkaz i... nie poleciał, i cesarz był srodze nieukontentowany, nici z jego latającej armii desantowców, na tyłach nieprzyjaciela... A jak z wojska go wypuścili, to, do miasta swego wrócił i okolice ujrzał i  znów poleciał, ku zaskoczeniu innych, zachwytowi drugich i zdumieniu niedowiarków. 
 
Czyż nie piękniejsza była by legenda o Cyprianie, który w nagrodę za dobroć, za pomoc ludziom niesioną nagrodzony został darem unoszenia się w powietrzu? Czy było by to dziwne? Otóż nie! Już Blaise Cendrars (bodajże, bo może to Saint-Exupery był, a może inny francuz z tego okresu ?) całą listę katolickich świętych spisał, co to lewitowali, lub w "zachwyceniu" (jak to się w średniowieczu zwało) trwać mogli. Więc czy Franciszek Ignacy nie mógł? Owszem mógł i taką legendę ja wam głoszę.    

Lecz to nie wszystko. Czyż kolumna ta, stojąca na wprost (wszystko zależy od tego z jakiego kąta się patrzy ;-) ), nie może być uznaną za kolumnę morową! Kolumnę trójcy Świętej? Te większe to wiadomo prekursor Rzym, wspaniałość w Wiedniu, kunszt w Pradze a w Czerwonym Klasztorze... "to jest kolumna na miarę naszych możliwości". Ale za to jaka!   Oni tam błagalne kolumny wystawiali, resztki ocalonych od "powietrza" cieszyły się z tego że żyją. a tu, u podnóża Pienin. Mistrz Cyprian, święty mnich i badacz przyrody niestrudzony tu ich leczył! Nie ma tu mistycyzmu i delikatnej perswazji w stronę Boga, że owszem z pokorą przyjmujemy, ale może tak ciut skromniej z tymi ofiarami... Tu w Czerwonym jest dziękczynienie, bo zaraza zebrała małe lub zgoła pomijalne żniwo...

Lecz Pan Bóg sługi swe nagradza. No to masz Cyprianie za swoją pracę, za to żeś ludziom z pomocą spieszył, żeś na swoje nie patrzył a jeno innym dla poratowania. Żeś sławy czczej nie szukał i poklasku pustego, lecz mądrość swą dla dobra swych bliźnich obrócił. Żeś tajemnice przyrodzie wydarte nie dla jej szkody spożytkował, ale dla tych maluczkich co to miłosierdzia bożego co dzień błagają, bo na miłosierdzie ludzkie liczyć już przestali... Naści Cyprianku, lataj zdrów, niech ci się pył ziemski do stóp bosych nie przywiera, niech cię błoto nie spowalnia. Lataj nad tym światem, który tak piękny dla ludzi jest stworzony.

I

Cyprian, wszedłszy na kamienie gdzieś pod trzema Koronami, zrazu zawahał się, ale potem powoli z ufnością, oparł o powietrze, a ono nie rozstąpiło się pod nim, ręce wyciągnął o one spoczęły na powietrzu niby na pierzynie, niewyczuwalnie ale jednak solidnie, nogi uniósł i zawisł... i zdziwienie jego bezbrzeżnym było. A potem odepchnął się niczym pływak od ostatniego kamienia w nurcie i rzucił w prost przed siebie i popłynął w powietrzu, raz wyżej raz niżej, raz do ludzi zagadnąć, raz z ptakami pogadać.

A ci co im na ziemi mus był zostać, dziwowali się wielce i świętego pańskiego w Cyprianie widzieli. Tak było, a Wy jak chcecie, to możecie sobie w lotnie, skrzydła u ramion piórami ptasimi wyklejone lubo inne dziwadła wierzyć, mnie tam nic do tego.

Monday, March 2, 2015

Zagadka upadających zamków

Witam
Dziś o zamku na górze św Marcina. Tak jak obiecywałem w końcu zajmę się tematem, tak mi bliskim że aż... nieobecnym na moim blogu.
Tymczasem miejsce jest warte kilku, nie jednego, posta. Dziś film na temat z zamkiem związany - czemu upadają zamki? Naprawdę często słyszę nutkę zdziwienia, żalu jakiegoś, czasem smutku, niekiedy wręcz oburzenia... "no jak to się stało, miał być nie do zdobycia, a tu..." A tu kicha, przybyło kilka set drabów i zamek zdobyto... no to po co taki zamek budowano...dobre pytanie ale odpowiedź jeszcze lepsza: bo gdyby nie było takiego zamku, to do napaści nie potrzebna by kilkuset ludzi lecz kilkudziesięciu a do obrony nie kilkudziesięciu ale kilkuset...

przemyślcie to.
Tymczasem zapraszam na film.

Jeśli się podoba dajcie mi suba!!!

Wszelkie uwagom krytyczne mile widziane.
Pozdrawiam
Maciej