Wednesday, May 20, 2015

Stary Cmentarz w Tuchowie

Dziś mało treści więcej zdjęć.
Na początku XIX wieku C.K. Władze wprowadzają zakaz pochówków przykościelnych, uzasadniają to względami sanitarnymi. Na moje oko to zwykły wykręt władzy,  (taki sam jak zakaz pochówków na terenie prywatnych posesji - także uzasadniany względami sanitarnymi i tzw "groźba zbezczeszczania zwłok" - co jest lipą jakich mało, bo chodziło tu wprowadzającym owe zapisy PRLowcom jedynie aby wymierzyć kolejny cios w tradycje ziemiańskie... a potem już poszło samo od siebie inercja i głupota urzędników są powszechnie znane). W rzeczywistości dziewiętnaste stulecie to okres rodzących się socjalizmów i początek stopniowego pozbawiania ludzi podmiotowości i wolnej woli (co zresztą trwa do dziś). Ponieważ jednak Kościoły zazwyczaj stały w opozycji to takich poczynań władzy, przeto wprowadzając zakaz pochówków przykościelnych, władze chciały stopniowo "uwolnić" swoich poddanych od wpływów Kościoła - przyznać trzeba że jestem po wrażeniem perfidii tych poczynań, zwłaszcza gdy porównam je do siermiężnych i prymitywnych metod stosowanych w UE (i państwach podporządkowanych).

Ale wróćmy do cmentarza. Powstał w 1825 roku, pierwotnie poza granicami miasta, na terenie cmentarza przy kościele (już nieistniejącym ) św. Magdaleny, którego obszar znacznie powiększono i przeniesiono nań pochówki z terenów innych cmentarzy przykościelnych. Oficjalnie funkcjonował do 1900 roku. Piętnaście lat później usytuowano tu kwaterę wojenna nr 161.

Obecnie jest tam nieco pomników nagrobnych i spore szmaty wolnej ziemi - tam były pochówki ziemne, po których już nie został żaden ślad.

Zobaczcie:

 Brama





 Obecne cmentarz od strony centrum miasta flankowany jest linia kolejową, a od wschodu nasypem wiaduktu nad ową linią. 
















Nie bedę ukrywał że obecny wpis jest efektem zbesztania mnie za zostawianie sobie obocznych efektów moich wędrówek "do następnego razu", zatem postaram się nadrobić zaległości jak najszybciej.

Monday, May 18, 2015

Ciężkowice - Rzepiennik Strzyżewski niebieskim szlakiem

15 kilometrów włóczęgi po pogórzu. Szczegółowe opisy zostawię sobie na inne posty (choć jak znam życie i siebie, to i tak do wielu miejsc w moim blogowaniu nie wrócę, lub wrócę przy innych okazjach).

Route 2 989 075 - powered by www.wandermap.net


Trasa ciekawa, gównie zresztą historycznie ciekawa (od tego w końcu niebieski szlak). od dawna się do niej przymierzałem i od dawna wypadało coś innego. W okolicach Ciężkowic mam jeszcze kilka miejsc które chcę odwiedzić, więc będziemy tu wracali.

Dojazd autobusem firmy Feniks z Tarnowa (znaczy stary PKS ale niczym Feniks z popiołów... w każdym razie jaklo kręcą i chyba na tym wychodzą na swoje), dla mnie OK, tyle że rozkład jazdy poplątany i nie wiedząc czy zapowiadane zmiany już na nim są, czy dopiero będą czekałem na przystanku ponad 40 minut, a wcześniej rozpaczliwie szybko robiłem zakupy na trasę - gdybym wiedział inaczej rozplanował bym czas.

Jazda mecząca, głównie zresztą ze względu na "paniusię" co to jadąc do sanktuarium w Tuchowie na cały głos, opowiadała współpasażerce o swoim synu, i wnuczce - że syn to taki zdolny, że prawnik w urzędzie, że książki pisze, że przed sądem występuje itp. itd. A wnuczka że tak biegle po angielsku i że opowiadania po angielsku to także, i w ogóle i w szczególe a współpasażerka zadyszana wątkiem opowieści jedynie przytakuje i od czasu do czasu wtrąca jakieś superlatywy i ochy i achy... ech próżność ludzka...

W Tuchowie do busa wsiada jakaś dziewczyna, nie znam jej, ale do samych Ciężkowic nachalnie często łypie na mnie okiem. Może mnie już gdzieś na szlaku widziała, może to córka kolegi z pracy, tylko jej nie kojarzę? A może wiedźma jakaś lokalna bo i tych tu nie brakuje? W każdym razie w samym miasteczku znika w tłumie, co odbieram jako dobry omen.

W Ciężkowicach zdjęć nie robię, mam ich niemałą kolekcję, a że to dopiero początek a przede mną sporo drogi i innych miejsc które chcę ujrzeć... no to, jak najszybciej schodzę w kierunku Sanktuarium Ecce Homo 

 Wzmiankowane wyżej sanktuarium - miła oku neogotycka bryła. Oczywiście szczegółowy opis w następnych postach.

 Portal główny i kielich na wodę święconą - on tu najstarszy. Wejście otwarte, więc pokażę też bazylikę od środka - wykorzystuję fakt że trwają prace remontowe przy pokryciu dachowym, a robotnicy muszą mieć możliwość komunikacji, więc jakoś tak chyłkiem i ... no warto było wejść, tak samemu, nie w czasie mszy... całkiem inny kontakt z sacrum.

Z urokliwym widokiem na dolinę Białej.
Potem już marsz wzdłuż drogi 977 aż do rezerwatu "Skamieniałe Miasto", chwilę wcześniej wszedłem na niebieski szlak, z którego schodził będę jedynie na krótkie odcinki.

selfie z kuzynami
Przystanek na szlaku, w samym środku rezerwatu, z pięknym widokiem na Pogórze.

 Skały w "skamieniałym mięście"wyglądają generalnie tak.
jak ktoś był to wie, jak nie był niech żałuje. 
jak będzie dość żałował, to może tu przyjedzie a warto - kilka godzin spacerów pośród niesamowitych kształtów wychodni skał piaskowcowych (tzw. piaskowiec ciężkowicki) 
 
 Na przełęczy - przed nami pasmo wzgórz pomiędzy Bistuszową i Bobową. 

 O i przyroda się budzi...

 Brama prowadząca nad "Wodospad Czarownic" Zdobna rzeźbionymi figurami, choć nie wiem czemu postać kobieca płacze... jakaś dziwna wizja artystyczna... no chyba że to swoista ekspiacja rasy niewieściej za udręki jakich wiedźmy wcielone były autorkami względem rasy mężnej co prawda, lecz bezbronnej zupełnie. 

 Wewnątrz wąwozu.
Oczywiscie sam wodospad... innym razem ;-) 

 A to już panorama Ciężkowic

 I okolic tegoż miasta, które zostało za lasem...

 Klimaty cokolwiek janosikowe... pamiętacie ten serial i jego sielskie klimaty, tudzież jurnego harnasia?


 Paź królowej - piękny motyl, mówi się że w Polsce najpiękniejszy - rzadki. Ostatni raz widziałem w Krakowie na kopcu Kraka
 Będzie opisany na moim blogu przyrodniczym - zapraszam tam też zaglądnijcie czasem.

 der Spiegel ;-)

 Rozstaje przed Dąbrami, 
tu rozstaję się z moją czapeczką, którą zostawiam całkiem niezamierzenie.

Obraz ten ma wiele możliwych znaczeń ale choć nie jestem jego autorem to zgadzam się z przesłaniami w nim zawartymi:
1 - oto co myślimy o ludziach wywożących śmieci do lasu.
2 - jeśli miał na myśli występujących w TV ze szczególnym uwzględnieniem kilku dziennikarzy to... w pełni się z nim zgadzam.
3 - tak zgadzam się, zdecydowana większość pokazywanych w telewizorni to... właśnie oni!
4 - rzecz jasna ludzie wgapiający się w ekran ogłupiacza nie zasługują na nic lepszego...

 Tu zmierzałem przede wszystkim. Dąbry - miejsce zdrady. W tym miejscu stała stodoła w której schronili się partyzanci z oddziału Regina II - i tu zostali zmasakrowani. Napiszę o tym więcej, ale innym razem.

 Obecne miejsce pochówku tych dzielnych ludzi

 I pierwotne, z dala ocd zabudowań, w miejscu zdecydowanie mniej chwalebnym.

 Tu - znaczy 200 metrów dalej - Niemcy mordowali Żydów z rzepiennickiego getta.
Kolejny przystanek na moim szlaku - niestety na skutek s..syństwa (w/g moich pojęć) jakim było nałożenie kontrybucji na Lasy Państwowe trwa wycinka drzew i nie mogłem dojść do samego miejsca straceń.

 Rzepiennik Biskupi (albo już Strzyżewski - bo nigdy nie umiem z pełną pewnocią Rzepienników porozgraniczać) Zabudowania szesnastowiecznego folwarku. 

 A to już Strzyżewski bez cienia wątpliwości i neogotycka z 1864 roku bazylika pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny 
- tu też trwa remont ale przeniknąć do wewnątrz mi się nie udało.

 Wiele osób nie wie ale tu w Rzepienniku mamy jedyne w Polsce prywatne obserwatorium astronomiczne - a przy okazji gmina urządziła sobie szlak astronomiczny a oto jeden z jego elementów czyli Jupiter!

Sam Rzepiennik Strzyżewski to urokliwa miejscowość położona w dolince. do której warto zaglądać częściej, albo urządzić sobie tu bazę wypadową dla wędrówek po Pogórzu.
Dla mne Rzepienniki będą bazą ale powrotną, bo mam już zaplanowane kilka rajdów które tu właśnie będą się kończyły. 

 W drodze wzdłuż Rzepiennika Strzyżewskiego - rzut oka wstecz. 

 Kolejny już - trzeci na tym odcinku szlaku cmentarz z I wojny światowej 

 A tu całus z napotkanym po drodze... padalcem...
tez będzie opisany na moim drugim, przyrodniczym, blogu
Stara zabudowa, coraz jej mniej, ale ciągle jeszcze trwa, ciągle żyje, ciągle to nie skansen.

 Wychodnia piaskowca ciężkowickiego, tu powoli zanika, przez pewien czas "dziki" kamieniołom.
Wkrótce dochodzę do przystanku poozonego przy drodze z Maślachowic. Tu jest kolejna rzeźba na szlaku astronomicznym tym razem Saturn lecz... lecz oto słyszę znajome rzężenie autobusu firmy PTP Transport. Stale dojeżdżam nimi do pracy, więc każdego busa rozpoznaję słuchem z dużej odległości.  
Już braknie mi czasu na kolejne zdjęcie. Nie szkoda przecież przyjdę tu znów. 

Za kierownicą siedzi Leszek. 
Maciek! (okrzyk ni to dziwienia ni to przywiatania) a co ty tutaj robisz?! 
No jak to co? Przylazłem, z Ciężkowic przylazłem. Daj mi bilet od razu na Chemiczną, bo prosto do pracy jadę.
Kasuje mnie na 6.50 i  zasiadam na przednich siedzeniach - czeka mnie 40 minut pogawędek ze współpasażerami, których świetnie poznałem przez lata wspólnego dojazdu, w drodze do pracy, jak dobrze być wśród swoich, choć marzę by już dojechać i wbić zęby w jabłka które kupiłem sobie w Rzepienniku. ...