Friday, April 29, 2016

Debrza nie Biebrza

A dla Stawów krzyskich po prostu nie znalazłem rymu w okolicach Biebrzańskiego Parku Narodowego ;-)

Mamy w Tarnowie taki rezerwat Debrza się zwie (być może nazwa to jakaś zniekształcona Dąbrowa, ale głowy nie dam). małe toto, liche i większego pożytku z tego nie ma, zważywszy jeszcze na otoczenie go "cywilizacja" i odcięcie od Tarnowa autostradą - no ale jest rezerwat - urzedactwo może pochwalić się działaniami proekologicznymi - i ogólnie wszystko jest fajnie. w sumie i tak lepiej że choć taki spłachetek lasu zostawiono w spokoju, niż gdyby go wykarczowano w myśl zasady że "człowiek jest ważniejszy niż jakieś tam drzewa"...

Route 3 463 595 - powered by www.wandermap.net


W rzeczywistości "zrobiliśmy wtedy" ponad 9 km, ale ponieważ apka Wandermapy się zapiera i upload'u na serwer nie robi, to odręcznie narysowałem te trasę, czyli z pominięciem większości "myków" na boki które się na ogólna długość trasy przełożyły.

Parkuję na podjeździe pod miejsce piknikowe.

 Jak widać nie jest specjalnie zniszczone ani zdewastowane, zapewne to efekt faktu że tuż obok !0 metrów mieszkają ludzie i nikt obcy tu na impreze nie przyjedzie, a jak przyjedzie to siedzi cicho żeby nie podpaść. 


Jak na rezerwat przystało... "pełna dzikość - jedynie ze ścieżki odciągane są przewrócone pnie i opadłe konary - ale się ich nie wywozi... 


 A ścieżka owszem urokliwa, ale... krótka. dlatergo dalej idę już na żywioł. 

i trafiam na...

 Opuszczoną fermę futrzaków - nie pamiętam co tu hodowano , lisy czy norki w każdym razie - zwierzaki były uśmiercane dla futer, a smród był taki że nawet do centrum Tarnowa potrafiło "zaciągnąć". 

Schodzę z Debrzy i kieruję się w stronę Stawów Krzyskich - to na mapie ta prosta nudna kreska.

 Stawy są nadleśnictwa i prywatne - obok prywatnych np takie dziwolągi...

 Ot i leśniczówka (a może stawówka bardziej adekwatna?)

 Ośrodek (obiekt?)
hodowlano - doświadczalny
koła łowieckiego
"BAŻANT"  
w Tarnowie

i niech im na zdrowie wyjdzie...

 Młaki sa, uroczyska, sa, ale rusałek nie ma...;-( 

 No nie ma...

 Ale ściezki kusza, nieledwie bardziej od najpowabniejszych nawet rusałek... 

 przyznam się szczerze... olałem...

 Strużka.
 
 liczyłem na jakiś dorobek obserwacyjny ptactwa - ale guzik tam. myszołów albo błotniak tuz na granicy widoczności, poza tym dwie pary łabędzi (odleciały) sporo sójek, drozdowatych wszelkiego stroju i to praktycznie wszystko...

 Wracamy - rzecz jasna nie ta samą drogą czyli...

 Przesmykiem dla zwierząt pod autostradą
 
 Całkiem tu wysoko - nie muszę się garbić.
ppodobno wykonanie takiego przejście kosztuje miliony złotych... tak przynajmniej twierdzą urzedasy... 
Kur...!!!!!!! 
kto i kiedy pogoni tę złodziejską szajkę?! 

 
 Pawęzów - w zasadzie kolonia Pawęzów ... 
W stepie szerokim...

powoli zbliżam się do Pawęzowa, trafiam na prywatny stawik a tam...
 
 Łyska mi się błyska - niestety - tylko na moment, chwile potem niknie w szuwarach. 

 O taki ładny stawik.

 I znów autostrada - tym razem nad... taka alegoria wędrówki - 
raz pod wozem, raz nad wozem ale pieszo nie przewozem
 
 No tak, zapomniałem już że debrza to rezerwat...

 No niech będzie, że faktycznie rezerwat.

 Urokliwa kapliczka maryjna, tuz obok Debrzy - w zasadzie to w jej graniach ale od drogi. 

 z 1939 roku - może dziękczynna za ocalenie podczas akcji Niemców na terenie RP 
(zapewne w ramach Europejskiej solidarności) 

I na koniec nieco informacji:


 zdjęcia są czytelne - wiec przepisywał nie będę, zresztą nie jest to aż tak istotne. w sumie to jedynie ten szlak śladami Sanguszków godzien był by szerszego omówienia - ale to temat na inny post. 

Do zobaczenia na szlaku!

Friday, April 22, 2016

Zwernik - Krasówka - Kokocz

W Zwerniku już bywałem, choćby przy okazji marszu szlakiem św Jakuba z Pilzna do Tuchowa. 
Wtedy na moim blogu zagościł jedynie kościół i dziś... także -  mam co nieco zdjęć z pałacu Krassuckich ale chciałem materiał zmontować w filmik - i pokażę go w jednym z następnych postów.

Mój problem polega na tym że w okolicach mam już wszystkie szlaki przetuptane i tam gdzie jeszcze nie chodziłem, lub chodziłem innymi szlakami muszę udawać się autobusem lub samochodem, bo dojście tam zbyt długo by trwało. Autobus wybieram przed druga zmianą a potem jadę prosto do pracy, w inne dni maszeruję z aura i wtedy podjeżdżam samochodem. A samochód najlepiej zostawić... pod kościołem, tam zawsze jest parking.

Zatem zaczynamy spod kościoła i tam skończymy.


Route 3 461 548 - powered by www.wandermap.net


Niestety szlak znów jest "ręcznie malowany" bo apka Wandermapy, uparcie odmawia zarzucenia moich szlaków na serwer. Zarejestrowałem się już w Navime i wrócę do tego serwisu, ale na razie nie mam wyboru i starsze przejścia dostępne mam tylko w ten sposób.

 Jak mówiłem zaczynamy spod kościoła.
Świątynia pierwotnie stanęła w Padwii Narodowej konsekrowana roku pańskiego 1664, ale przeniesiona tu 125 lat temu gdyż lokalne kościoła często płonęły... i pobożnemu ludowi groził brak dachu nad głowami. Samą wieżę dobudowano już w latach 70 XX wieku.
Nie jest ani szczególnie piękny, ani nie zawiera szczególnie wyjątkowych świadectw ubiegłych stuleci - ot zwykły wiejski kościółek.

Jeden z ciekawszych elementów - piaskowcowa misa na wodę święconą,  niestety także tu trudno rozpoznać zarys ornamentu.

Nie ma tu szlaków - ale trasa jest raczej prosta - zamierzam obejść Zwernik "górą", przez Krasówkę i Kokocz, a następnie wrócić "z drugiej strony".

Praktycznie poza wstępnym podejściem, gdzie na odcinku kilkuset metrów "robimy" robimy prawie sto w pionie - to wręcz spacerowa.
Poza tym, nawet nie bardzo jest co fotografować, więc nie mam z tego odcinka żadnych ujęć, potem skręcam w lewo, wchodzę w las i po kilkunastu minutach jestem na szczycie Krasówki - dobrze że mam GPS bo bym się nie zorientował - wszystko zalesione (i słusznie), i żadnych (niesłusznie) punktów orientacyjnych - choć w sumie nikt tu nigdy turystyki nie planował.
 
 Wkrótce jednak wychodzę z lasu i jestem na grani łączącej Krasówkę z Kokoczą, na południe od grani dolina Lubczy (wiecie co się dobrze robi w Lubczy...? No to sobie zrymujcie ;-) )  a na północ dolina Zwernika - otwarta już w kotlinę Tarnowsko-Sandomierską. W tej chwili jednak jestem na skraju lasu i widzę jedynie pola oraz łąki.

 Skład wyoranych kamieni - wszystko to w zasadzie piaskowiec ciężkowicki z dodatkiem łupka.
 Kapliczka maryjna

 O! jak pisałem wcześniej Kotlina Tarnowsko-Sandomierska.

Świetna kapliczka - znaczy kapliczka niby zwykła ale na niezwykłej wierzbie umieszczona. Widzicie ten  jakby wianuszek z kwiatów opasujący jej wierzchołek pnia? To zdobienie metalowego drutu którym ja opasano i "spięto do kupy".  Wcześniej kapliczka była na "balkoniku" którego resztki widać z prawej strony.
Tak spreparowanej wierzby jeszcze nie widziałem, jak długo wędruję, a wszystko to z myślą o kapliczce. 

Jedna z odnóg drogi - kilkanaście kroków i znów otwiera się cała nieogarniona okiem zwykłego człowieka przestrzeń kKotliny Tarnowska-sandomierskiej (tak wiem na współczesnych mapach jest ona nazwana "Kotliną Sandomierską", ja jednak korzystam ze starszych opracowań.

Kokocz - prawie kumulacja - już widać że teren zadbany - ktoś wydał sporo "euroszmalu" na rzecz ciekawą ale... z racji tego że praktycznie nieznaną (nawet na mapach Compassu - tego nie ma), nie przynoszącą gminnie wzrostu ruchu turystycznego. No ale maja swój własny teren rekreacyjny. 
Tablice z panoramą pasma Brzanki, kibelek, śmietniki do segregacji odpadów wiatkę i ... wychodnie piaskowaca ciężkowickiego!!! Kurna byłem pewien że tak daleko na północny wschód nie sięga! 

Jest platforma widokowa z darmową lunetą - lukałem na Liwocz. 

Oto Liwocz we własnej majestatyczności. Widzicie krzyż milenijny na wierzchołku? 
a ja widzę... pewnie dlatego tylko że wiem iz on tam jest ;-) 
"przejrzystość bowiem była mglista".

A tam pod nogami to Zwernik, a jak ktoś się fest wpatrzy, to pod kościołem zobaczy mój zaparkowany samochód. 

I kulminacja
i głaziki
I wychodnia skalna
i nawet natrętną Aure też na chwile mieli...

A p[otem szukanie drogi zejścia - do wyboru mam trzy błotniste ścieżki - jedna prowadzi w las, druga do innej miejscowości a tylko jedna do Zwernika - widać mało się lubią, skoro najkrótsza droga jest w stanie tak tragicznym ze trudno mi ja znaleźć bez GPSu. 

A zejście Miejsca nie przypomina trekkingu ale - canioning ;-) 
Woda rwie wartkim strumieniem - kamienie są przyjemnie śliskie i obiecują przyjacielską pieszczotę pośladków w razie poślizgu. 

To był kiedyś gesty las... był. 

Choć z doły wygląda jeszcze całkiem okazale. 

I jeszcze tylko taki malowniczo surrealistyczny karcz i za kilka minut nasza przygoda dobiega końca - aura przyśpiesza na końcówce (pewnie przypomina sobie lokalne zapachy i wie że to tu), patrzy w oczy i liczy na "nagrodę" - nic z tego - nie przed jazdą, dostanie w domu. 
wracam przez Łęki Górne i Dolne - to również ciekawe miejsce - w sam raz na wycieczkę rowerową - mają tam malowniczy pałac (cały) i zabytki sakralne plus cmentarze wojenne. 
Ale to innym razem.