Sunday, January 29, 2017

Styczniowi

Zdążyłem praktycznie rzutem na taśmę. W zasadzie to wcale nie zdążyłem... tydzień po terminie. W styczniu udało się zmieścić, punktualność porównywalna tylko z PKP...

153 lata temu i jeden tydzień wybuchło Powstanie Styczniowe. W mediach, było na ten temat sporo, jeszcze więcej na portalach historycznych - przeważały peany, jak to dzielny miłujący wolność naród polski rzucił wyzwanie jednej z największych potęg ówczesnego świata i ... odniósł zwycięstwo... moralne! Jak to udowodniliśmy całemu światu, że Polak potrafi... zorganizować rząd konspiracyjny a następnie bohatersko dyndać na szubienicy bo jego dekonspiracji. Udowodniliśmy wiele rzeczy... żadna nie napawa specjalną otuchą!

Komu służyło Powstanie Styczniowe, Polakom? Wybuchło by powstrzymać brankę do carskiego wojska? Było spontaniczne? Pozwoliło okrzepnąć polskiemu duchowi narodowemu? Umożliwiło przeprowadzenie reform społecznych?
Jeśli na choć jedno z tych pytań odpowiedzieliście twierdząco to znaczy ze macie fałszywe wyobrażenie, nie Wasza tego wina - ktoś taki obraz powstania kolportował, ktoś tak nauczał.
Tymczasem...

Tymczasem na Powstaniu Styczniowym zależało przede wszystkim Prusom - bo raz że osłabiało Rosję, dwa; że stało się powodem zerwania sojuszu Francusko Rosyjskiego w Prusy wymierzonego i, trzy; pozwoliło pozbyć się uważanego za szkodliwy "elementu polskiego" z granic Prus.
Brankę Wielopolski zarządził by zapobiec powstaniu! A nie odwrotnie.
oddziały partyzanckie strzelały amunicją z... pruskich, magazynów, wojskowych! Samo Powstanie było szykowana przez kilka lat - przynajmniej od czasów Wojny Krymskiej.
Równie dobrze moglibyśmy urządzić sobie rzeź elit i całopalenie majątku narodowego w ramach "krzepienia ducha..."
Reformy społeczne przeprowadzono po to by osłabić szlachtę - bez powstania były by przeprowadzone i tak, ale w sposób który nie naruszał by interesów żadnej ze stron...

Tym którzy wywołali Powstanie należy się proces! A nie zaszczyty!

Z drugiej strony - jak w przypadku Powstania Warszawskiego, akcji Burza i Żołnierzy Wyklętych - sądźmy dowódców i polityków (pośmiertne wyroki śmierci też można ogłosić dla zdrajców)  - kochajmy i szanujmy Powstańców!

Powstanie Styczniowe w Galicji nie wybuchło. Co nie znaczy że z Galicji nie wędrowały do królestwa całe oddziały nieźle wyekwipowanych i uzbrojonych ludzi, że nie było tu zbiórek pieniężnych, zaciągu ochotników, dostaw broni, szpitali itp. Owszem były!
Co na to władze austriackie? - no właśnie - czy Wiedeń miał interes by pomagać Moskwie w jej kłopotach? Oficjalnie zakaz wydali i ... życie toczyło się dalej.
Patrol austriacki spotyka w lasach nad Wisłą grupę uzbrojonych mężczyzn.
- "co panowie tu robią?, czy panowie są powstańcami?"
- "nie, nie jesteśmy powstańcami, tu jesteśmy na polowaniu"
- " a! Skoro tak to wszystko w porządku! Dziękujemy - ale gdybyście panowie spotkali powstańców to im powiedzcie ze to co robią jest nielegalne" ...

Więc jak ktoś sam siebie nie zadenuncjował do władz austriackich to w zasadzie mógł robić co chciał.  Stan Wojenny Austriacy ogłosili w Galicji dopiero w 1864 raku - więc wtedy gdy w lasach zamarzały na śmierć resztki niedobitków powstańczych i nie miało to już żadnego znaczenia dla przebiegu  Powstania i losów jego uczestników.

Ślady Powstania znajdziemy też na tarnowskim Starym Cmentarzu. Całe mnóstwo śladów.  tym bardziej że dla II RP Powstańcy Styczniowi byli swoistym "mitem założycielskim" tak jak dla nas obecnie Żołnierze Wykleci i Powstańcy Warszawscy.
Swoją droga jest świetny materiał wideo - o tym jak weterani powstania Styczniowego byli traktowani w II RP.

   

A w Tarnowie?
 W Tarnowie i okolicach mamy szlak Powstania Styczniowego

Mamy też mnóstwo grobów powstańczych i tych którzy tu w Tarnowie zmarli z ran w szpitalach, oraz tych którzy będąc z Tarnowa pocałowali śmierć gdzieś w Królestwie a tu jedynie znajdziemy tablice epitafijne na Kopcu Powstańczym. 

 Miejsca spoczynku Powstańców są zazwyczaj oznaczone takimi plakietkami.
ich część jest współczesna, ale reszta pochodzi z lat 60 XX wieku. Zawieszali je inż Witold Gizbert Studnicki i inż. Witold Gryl
 Myślę że znali lokalizacje tych miejsc, jeszcze z czasów międzywojennych - ale nie udało mi się znaleźć materiałów jak owo oznaczenie wyglądało wówczas. 

Czasami znaczków nie ma i wtedy musimy posiłkować się np. konterfektem

Dość jednoznacznie wskazującym powstańcza przeszłość - choć oczywiście zawsze może to być uzurpacja.



Gdzie indziej jednak wątpliwości nie ma żadnych. 
Witold Rogoyski -  Wyszkolony w Carskiej Akademii Wojskowej - opuszcza armie w stopniu kapitana, w powstaniu styczniowym walczy już w randze majora dowodząc oddziałem piechoty.
 

Müldner Wilhelm - jak widać nie nazwisko czyni Polaka.
Przeżył Powstanie, przecierpiał Sybir, pracował dla Polski - współtworzył Sokoła - potem sokolnicy dzielnie stawali w szeregach Legionowych, dając Polsce wolność!


 Czasami jak tu mamy Powstańcze familie - ojciec Godfrejow Józef - walczył w Powstaniu Listopadowym, syn także Józef w Styczniowym. Potomkowie Irlandzkiej szlachty walczącej po stronie Karola Stuarta II - niespokojna krew... teraz krąży pośród nas... Tarnowian.

 Kolejny awanturniczej krwi - ojciec rodowity Francuz, major wojsk polskich i francuskich - być może z czasów epopei napoleońskich, lub powstania listopadowego, matka... nieznana (zazwyczaj bywa odwrotnie...) - Prawnik. Umiera 3 lata po powstaniu na zapalenie otrzewnej - być może wywołanie ranami z czasów walk.

Potem mamy kopiec - na nim szereg tablic mówiących same za siebie.


Rogozińscy to także krew awanturnicza - z jednym pracuję, inny szkolił mnie w podstawach działań strażackich - sam kilka lat później spłonął w pożarze restauracji na górze św. Marcina   - zew niespokojnej krwi, czy przypadkowa zbieżność nazwisk?





A potem znów pomniki nagrobne:

 Karol Albrecht - walczył jako dwudziestolatek - potem się ustatkował, zdobył wykształcenie, był dyrektorem szkoły...

 Vayhinger Adolf - powstaniec zza kordonu - Naczelnik Ławy Obwodowej w Bochni. Działalność rozkręcił na taką skalę, że Austriakom nie pozostało nic innego jak go uwieźć - rok spędził za kratkami - akurat tyle co trwało powstanie. 


 Adolf Kamieniobrodzki - jako 17 latek walczył w Powstaniu Listopadowym, w Styczniowym był już działaczem społecznym - Stowarzyszenia Ludu Polskiego i członek władz powstańczych. 
Jego syn Alfred walczy w oddziale płk. Kurowskigo w krwawej bitwie pod Miechowem.


Na koniec Hardcor - Stanisław Tokarz walczył pod rozkazami płk. Franciszka Rochebruna w legendarnych Żuawach Śmierci m.inn pod Miechowem (chwała bohaterom - ale przeczytajcie jak bezsensowna rzezią była ta bitwa)

I to tyle na dziś. 
Nie udało mi się niestety odnaleźć "Chrystusa powstańczego" 

Jutro jadę w Magury -  więc kilka dni mogę nie dawać wam w kość swoją obecnością. 
pozdrawiam wszystkich
Maciej 
Ps - czy wyczerpałem temat?  - Nie - daję Wam szanse przyjechać tu osobiście i dokonywać odkryć na własna rękę.

Monday, January 23, 2017

Panieńska Góra - "Zamek" Trzewlin

Nie usiedziałem na tyłku - wypadłem w teren przy pierwszej okazji - w telewizorni mówili o "poprawie" pogody a ja głupi niepomny tego com w latach 80'ych na murach pisał (TV KŁAMIE) uwierzyłem...

Na drugi dzień było już znacznie ładniej... trudno.

W ogóle ten materiał to miał być taki fajny, videoblog - czyli filmik nakręcony w terenie, z elementami suspensu nawet i dynamicznym montażem. Miał być! Czemu nie jest? A to proste - bo ustawiłem w aparacie (znaczy zapomniałem zmienić ustawień) jakość HD i zapierdzieliłem kartę pamięci po piątym ujęciu... bałem się czyścic na miejscu, żeby czegoś nie skasować na czym mi zależało, usunąłem więc tylko ostatni film i na trochę zdjęć pamięci wystarczyło.

Przygodę zaczynamy od Wielkiej Wsi. Po drodze jadę obwodnicą Wojnicza - świetnie puszczona i przez mega urokliwy mostek.



Następny filmik



Sorry za przejęzyczenie, jeśli już obejrzeliście, (jest takie fajne, bardzo "koszarowe" powiedzonko o przejęzyczeniu, ale w trosce o Wasze szlachetne oczy go nie przywołam) - oczywiście Św Georg morduje zagrożone gatunki nie zabytki - fraza zresztą z wiedźmina.

U dołu herb Szreniawa - czyli że kapliczka stawiana była przez Stadnickich którzy nim się pieczętowali.

I już teraz w drogę.



Wybaczcie to jak gadam - nie mam scenariusza, gadam z głowy a że łeb pusty, to i czasami myśli muszą się w nim długo szukać...

Szlak wygląda tak 


Wielka Wieś
 

Kościół w wielkiej wsi - od razu dodaję; to Wielka Wieś koło Wojnicza - nie ta koło Krakowa!!! 

 XVIII wieczny barokowy, dwór Stadnickich - obecnie plebania. Pięknie odrestaurowane miejsce. 
Mówcie co chcecie, ale gdyby wszystkie tego typu zabytki dać Kościołowi, to ich stan nie był by tak katastrofalny jak obecnie widzimy, czy to w naturze, czy na zaprzyjaźnionych blogach. 
Kościół ma tę przewagę nad prywatnym właścicielem że swoje plany rozciąga... po wieczność i tę nad państwem że nie rządzą nim wybierani na krótki czas politycy i mianowani przez efemerycznych polityków urzędnicy...  


Tam zmierzamy.
 Nepomuk z herbem Szreniawa. 

 Lokalna zabudowa

 Do szlaku 30 metrów - do samego krzyża, który postawiono w centrum "zamku" Trzewlin, na Panieńskiej Górze - jeszcze sporo drogi.  


 Niepiękna droga, ale cóż taką iść wypadło.

 Już prawie za wsią - robi się ładniej
 Ale tu rżniecie odchodziło ;-) 

 Krajobraz tak Pogórzański że wprost archetypiczny.

Panieńska Góra
 Na szczyt pod krzyż jubileuszowy prowadzi droga krzyżowa - jedna z najbrzydszych jakie widziałem. 

 Do tego jeszcze jakiś debil (być może też, zaciekły, wojujący ateista, lub ekstremista krajobrazowo przyrodniczy  - co akurat wychodzi w sumie na jedno), zniszczył praktycznie wszystkie ławeczki ustawiane w pobliżu krzyży. 

 Rozchodnia szlaków - to już prawie szczyt. 

 Granice rezerwatu - owszem skręcimy za czarnym szlakiem, ale to później teraz idziemy na Panieńską Górę. 

 Jasne - wiemy... 

 Wyżej się nie da - no chyba żebym się na ten krzyż wspiął - ale to by głupota była. 
Jesteśmy na Panieńskiej górze - na samym jej środku, czyli w miejscu gdzie przed laty był zamkowy dziedziniec. 

 Tam w dole jest stadko dzików - dziwne, ale dokładnie w momencie zadziałania migawki wszystkie skryły się za pniami - ale uwierzcie na słowo - dobre siedem sztuk. 

 O a tu miejsce ich buchtowania. 

 A teraz czas na historię. 
Właścicielami wielkiej Wsi i tych ziem w średniowieczu byli Białoniowie herbu Rawicz 
(Może Andrzej wie coś na ten temat?), pisali się "z Trzewlina" więc tak nazwano ich siedzibę.
Czy zatem był tu onegdaj zamek? 
Legendy mówią że owszem był... badania mówią że owszem ale... nie...
W sumie jak by tam było coś  dużego, potem rozebranego - to w fosie mielibyśmy sterty gruzu, nawet zakładając że po opuszczeniu ruiny były eksploatowane jako podręczny kamieniołom. 
A nie mamy...

Natomiast całkiem śmiało - mógł tu być zamek drewniany na podmurówce (też nie pod każdym obiektem) - lub stanica wojskowa - na potrzeby ochrony biegnącego nieopodal szlaku węgierskiego.

Tych resztek kamieni wcale nie łatwo wypatrzyć - więc jak ktoś by miał ochotę, to mail do mnie - chętnie się przewodnictwa podejmę. 

 Nazwa Panieńska góra - Ponoć wzięła się od czasów Bolesława Śmiałego który "Śladem Pradziada" (kto czytał Bunscha?)  podążył na Kijów a jak wracał to wieści go straszne dobiegły, zwłaszcza zresztą jego wojów,  iże żony onych, wszeteczną miłością zapałały do ciurów, dzieci z nimi płodzić poczęły, a strachem objęte, iże bliskość kary ludzkiej wraz z mężami powracającymi nadciąga, niepomne na karę niebiańską, zabarykadowały się były, w tymże zamku wraz z ciurami owymi i pachołkami niegodziwymi, których swymi wdziękami zwiodły. Tedy do walki doszło, a że z jednej strony bawidamiki i cieniactwo w zadzieraniu kiecek jeno wprawne a z drugiej zaprawione w bojach rycerstwo to i wynik łatwo przewidzieć było. Ciurów, pachołków i wszelaki płaz męski wybito - kobiety wszeteczne zaś ukarano hańbiąc je (gwałcić nie gwałcono, pewnie z obawy by kaźń się rozkoszną nie stała) nakazem by mlekiem swoim szczenięta karmiły. Co z bękartami się zaś stało, to legenda już milczy.  
  
Czy tak było?

Nazwa miejsca pewnie jest starsza, być może nawiązuje do jakiś zakonnic, choć w/g mnie najpewniej do powszechnie tu występujących "babich gór" (których jest mutacją).
A babie góry to skąd się wzięły? Zapytacie
Z pewnie stąd że w takich miejscach szukały sobie schronienia wszystkie "baby" czyli znachorki, zielarki, po trochę wariatki.


Ten cień, tam za drzewami i mgłą - to wzniesienia Lubinki 

Widok z góry na fosę zamkową.

I z boku.

A to już grobla - czyli miejsce w którym do zamku można wejść. Zamek stał na wzniesieniu po lewej stronie, przedzamcze (zamek gospodarczy) po prawej. Między nimi zaś most zwodzony ("zwodzony" - to oczywiście nie od wody, ale od zwodzenia - czyli ... "niestałości", pewnie mogli by go praszczurzy "babskim" mostem nazwać i było by to samo, ale widać obawiali się gderania... powstrzymam się od napisania czyjego ;-) ) 


Rezerwat - otóż tu akurat pewny nie jestem - czy sama góra powinna być objęta rezerwatem przyrody - rezerwat archeologiczny - to jak najbardziej - rośnie tam sam młodnik, w dużym przegęszczeniu, prawdopodobnie bez większych wartości ekologicznych. Tymczasem, wykarczowanie tego miejsca, zbudowanie wieży widokowej i tablic edukacyjnych, mogło by przynieść gminie co nieco dochodów, co innego tereny przylegające - niech będą rezerwatem - w końcu te dziki też gdzieś żyć muszą. 

leśna aleja.

Muszę tu kiedyś dla młodzieży zorganizować grę terenową. Dając im wskazówki typu.
"wielki wódz Indian zwany Wilcze Pęciny
Z zapałem uczył się łaciny
liczyć umiał do dziesięciu
worek słodyczy zgubił przy tym zajęciu"

Ciekawe czy znajdą?


Widać epoka "informacji rytej" tu jeszcze do lamusa nie odeszła.

Widoki piękne, przejrzystość zaś mglista... prawda? ;)
 Na pierwszym planie północny stok Dąbrowy 409 mnp, to nie jest kulminacja wzniesienia, dlatego wydaje się niższa od Łysej Góry 378 mnp. 

Milówka
Pofałdowany krajobraz, który już w oddali zaczyna przechodzić w Beskid Wyspowy.
 

Dolina Dunajca (tam w dole, pod zdjęciem - musicie uruchomić wyobraźnię) - na wprost Lubinka, po prawej stok Wolnicy.

"Eklektyczna" szopa narzędziowa - płynne połączenie elementów sakralnych (czub dzwonnicy umiejscowiony w północno zachodnim kwartale dachu), symulujących nowoczesność (miednica jako talerz anteny satelitarnej) z ludowymi reprezentowanymi przez kółko od taczek... Całość konstrukcji słupowej, szalowana deskami układanymi w formę gontów na zakładkę. Okiennice, wykonane w tej samej stylistyce, płynnie wkomponowują się w całość fasady. Dach jednospadowy, kryty blachą. Obiekt orientowany względem przebiegającego tu traktu komunikacyjnego.

I co nie mogę pisać przewodników?
;D

Stodoła

Chata

Dolinka potoku Milówka - czy wioseczka od strugi - czy struga od wioseczki nazwę wzięła to tego nie rozstrzygnę. 
Ale to już nie Milowka
to

Grabno
Ostatni ciekawy punkt na tej trasie.
Te daszki też mają swoje znaczenie. 
Już mało kto o tym pamięta - lata szkolnej edukacji swoje w mózgach robią, a dobrych nauczycieli jest doprawdy garstka - taki daszek to gloria - gloria może być chwalebna i wtedy ma promienie skierowane na zewnątrz, lub bolesna (męczeńska) i wtedy zamiast promieni ma zęby skierowane do wewnątrz - wybór symboliki należy do fundatora. 
Czasami spotykamy glorie na cmentarzach wojennych - i wtedy zawsze są one bolesne - co jest w pełni zrozumiałe.



 Może to nie jest poziom Leśmiana...
ale...
I Leśmian pisał by inaczej gdyby zamiast wdawać się w post młodopolskie romanse w rozerotyzowanych salonach musiał grzebać się w gliniastej ziemi modląc się by plonów nie zniszczyła zawierucha lub zaraza...

A potem parę kilometrów wiejskimi szosami przez Grabno i Rudkę. Nowoczesna zabudowa, skrywająca wstydliwie zabudowania gospodarcze, odwracająca się plecami do przeszłości...
Przyspieszyłem kroku, by jak najszybciej wrócić do Wielkiej Wsi, do samochodu i do domu.